Działacze proekologiczni mieli zastawić na leśników z Lutowskiego Nadleśnictwa pułapkę, która mogła potencjalnie zagrozić ich zdrowiu, a nawet życiu. Do wspomnianego nadleśnictwa wpłynął wniosek od IDK, a więc Inicjatywy Dzikie Karpaty, której członkowie postulowali zaniechanie wycinki drzew. We wskazane we wniosku miejsce udali się leśniczy wraz z inspektorem nadzoru, a tam dokonali szokującego odkrycia. W jednym z drzew, które zostało przeznaczone do wycinki, odkryli powbijane gwoździe.
Dlaczego ktoś powbijał gwoździe w drzewo?
Jest to tak zwana metoda „tree spiking”, która polega na tym, że w pień drzewa wbijany jest metalowy przedmiot, najczęściej pręt, gwoździe czy kolce. Ma to na celu doprowadzić do uszkodzenia ostrza piły mechanicznej, lub też jej silnika – w przypadku ręcznej wycinki. Jest to technika stosowana przez ekologów na całym świecie, jednak stanowi tak ogromne niebezpieczeństwo, że w wielu krajach została zakazana i otwarcie określona mianem ekoterroryzmu. Pomijając oczywiste straty finansowe, które wynikają z uszkodzenia maszyny, „tree spiking” może także stanowić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia.
Apel Lasów Państwowych.
Lasy Państwowe wystosowały specjalny apel, w którym to zwracają się bezpośrednio do osób za to odpowiedzialnych, jak i wszystkich ekologów od odstąpienie od podobnych działań. Zwraca się przy tym uwagę na fakt, że taki proceder jest skrajnie niebezpieczny. Nie tylko dla samych pilarzy, ale także osób pracujących w tartaku, do których to następnie trafia tak ścięte drzewo. Nadleśniczy z Nadleśnictwa z Lutowisko stwierdził także, że w całej swojej karierze spotkał się po raz pierwszy z tego rodzaju sytuacją.